Od przyszłego roku Narodowy Fundusz Zdrowia będzie podpisywał trzyletnie kontrakty z placówkami medycznymi - zapowiedział prezes Funduszu Jerzy Miller. Zaznaczył, że placówki, które po raz pierwszy będą zawierały kontrakt, otrzymają go na jeden rok, natomiast te starające się o dotacje unijne będą otrzymywały propozycję kontraktu na pięć lat. Generalnie jednak - podkreślił - standardem będą umowy trzyletnie. Już obecnie kontrakty wieloletnie także są stosowane, ale w skali kraju - w niewielkim stopniu. Miller powiedział ponadto, że Fundusz małymi krokami, \"tak aby uniknąć rewolucji\", będzie dążył do zmniejszenia dysproporcji w dostępie do świadczeń opieki zdrowotnej. Przypomniał, że głównym ograniczeniem w dostępności jest kwota pieniędzy, jaką dysponuje NFZ. Miller tłumaczył, że fakt zawarcia kontraktu na trzy lata nie przesądza, iż nie będą mogły być w trakcie jego trwania wprowadzone jakieś zmiany. Fundusz rozlicza się w systemie rocznym i dlatego będzie się w kontrakcie - jak określił prezes - \"zobowiązywał do wierności\" danej placówce jeśli chodzi o zamawiane u niej usługi. Aneksy finansowe, szczegółowo określające wartość kontraktu, na każdy rok będą podpisywane pod koniec roku poprzedzającego. Wieloletnich kontraktów domagali się dyrektorzy placówek medycznych ze względu na to, iż wówczas mogą rozsądnie planować rozwój placówki. Miller zapowiedział poprawki do katalogu świadczeń kontraktowanych przez NFZ, ale nie jego całkowitą przebudowę. \"Chcemy być orędownikami stabilizacji, czyli utrzymywać stały trend, a nie wprowadzać rewolucyjne zmiany. Lepiej jest modyfikować katalog, usuwając błędy\" - podkreślił. Fundusz w sierpniu zamierza ponadto przeprowadzić instruktaż dla świadczeniodawców. Miller przyznał, że podjął taką decyzję po tym, jak zapoznał się z setkami odwołań po konkursie na świadczenia. Jego zdaniem, olbrzymia część tych odwołań wynikała z tego, iż oferenci nie znali wewnętrznych uregulowań konkursu. Zaznaczył, że duże placówki mają specjalnie wydzielone komórki organizacyjne z prawnikami i ekonomistami, natomiast znakomici nawet lekarze prowadzący praktyki prywatne nie muszą znać specyficznego języka prawniczo-ekonomicznego. Miller ocenił, że obecnie funkcjonujące listy oczekujących na świadczenia medyczne nie są rzetelne. Jego zdaniem, wynika to m.in z braku jednego z rozporządzeń dotyczącego kolejek, ale także z faktu, że jest to rozwiązanie \"młode\"; szpitale i poradnie jeszcze nie przyzwyczaiły się do jego stosowania. Prezes podkreślił, że rzetelne listy byłyby dobrym narzędziem dla NFZ w ocenie popytu na świadczenia i wpływałyby na lokowanie pieniędzy przez Fundusz. Jego zdaniem, Fundusz powinien otrzymywać dane o PESEL-ach zarejestrowanych w kolejkach osób, aby można było zweryfikować liczbę osób oczekujących oraz powiązać je z miejscami, w których się zarejestrowały (można zapisać się do kilku poradni czy szpitali). Dodał, że należy rozważyć, czy szpitale nie powinny się wymieniać informacjami o osobach zapisanych do kolejki. Minister zdrowia Marek Balicki powiedział PAP, że rozporządzenie dotyczące kolejek powinno się ukazać w czerwcu. (
Dziennik internetowy PAP)