Informacja prasowa 15.11.2021
Lawinowo przybywa w Polsce nowych zakażeń koronawirusem. Najwięcej jest ich w szkołach i przedszkolach. Chętnych do szczepienia się na Covid-19 niestety niewielu, za to przybywa tych, którzy chodzą bez maseczek. W sklepach, w środkach komunikacji miejskiej, w przychodniach. Przypomnijmy - za brak maseczki policja może wystawić mandat do 1000 zł., a nawet skierować sprawę do Sanepidu, a wówczas trzeba się liczyć z karą administracyjną w wysokości od 5 nawet do 30 tys. zł.
Niestety - najczęściej policja kar nie nakłada i wielu Polaków z tego skrupulatnie i wbrew logice i zdrowemu rozsądkowi korzysta. Rzadko widać pasażerów tramwajów czy autobusów w maseczkach. Jeszcze rzadziej - w pociągach. Do sklepów coraz częściej wchodzą - przez nikogo nie upominani - klienci bez maseczek. Tak też zdarza się w przychodniach.
- Ja już nie tłumaczę dlaczego powinno się zakładać maseczkę. Ja teraz po prostu domagam się stosowania do obowiązujących przepisów. Ostatnio 23 razy powtórzyłem pacjentowi "proszę założyć maseczkę". 23 razy usłyszał to ode mnie, pielęgniarki i rejestratorki w przychodni. Nie założył, ale wyszedł z poradni - mówi Wojciech Pacholicki, wiceprezes Federacji Porozumienie Zielonogórskie.
W wielu krajach, w obawie przed szczytem zakażeń czwartej fali, już zaostrzone są przepisy sanitarne. Głównie dotyczą tych, którzy uchylają się od zaszczepienia. Ostatnio na Ukrainie wprowadzono przepisy, że tylko zaszczepieni mogą pracować. W Niemczech, jeśli osoba niezaszczepiona jest na kwarantannie po kontakcie z chorym - nie dostaje pieniędzy z ubezpieczalni. W Austrii niezaszczepieni nie wejdą do kina czy restauracji. W Polsce rząd nie wprowadza takich przepisów, a noszenie maseczek kwestionuje coraz więcej osób.
Tymczasem wiele jest badań, które wprost pokazują, jak ważne jest noszenie maseczek dla zdrowia. Jak skutecznie ograniczają zakażenia. Jedno z badań przeprowadzono w dwóch hrabstwach Arizony. Wykazało ono, że ogniska zakażeń koronawirusem występowały prawie cztery razy częściej w szkołach publicznych, w których nie wprowadzono od początku roku szkolnego obowiązku noszenia masek, niż w tych, które takie przepisy wprowadziły. Inne badania wykazały, że wskaźnik liczby zakażeń u dzieci i nastolatków bardziej wzrósł w tych regionach, gdzie szkoły nie wymagały noszenia masek.
W Polsce przepisy nie są ani logiczne ani spójne. Dzieci podczas lekcji nie muszą mieć masek, ale na przerwach już tak. Na uczelniach wyższych także wprowadzono przepisy zobowiązujące studentów, którzy - jak wykazują szacunkowe dane - niechętnie szczepią się na Covid-19 - bo zaledwie co drugi z tego skorzystał - do noszenia masek. Ale wielu nie chce się do tego stosować.
- Dlatego przed każdymi zajęciami na uczelni wyświetlam informacje dotyczące tego, kto nie musi w Polsce nosić maseczki. Przepisy przewidują pewne wyłączenia osób, które są zwolnione z tego nakazu. Są to m.in. dzieci do ukończenia 5. roku życia, osoby z zaburzeniami rozwoju, zaburzeniami psychicznymi, niepełnosprawne intelektualnie, osoby, które nie są w stanie samodzielnie założyć maski. Ten komunikat podpisany jest przez Ministerstwo Zdrowia. Mówię studentom wprost - brak maski może wskazywać na stan umysłu. Na ogół to działa, ale zdarzyło mi się straszyć, że nie zacznę zajęć dopóki wszyscy nie będą mieli założonych masek - mówi Wiesław Gałązka, nauczyciel akademicki w Dolnośląskiej Szkole Wyższej.
Przypominamy więc, że obowiązek zakrywania ust i nosa obowiązuje NADAL w budynkach użyteczności publicznej, a więc w budynkach administracji, w urzędach, sądach, muzeach, kinach, kościołach, w szkołach i na uczelniach. Także na poczcie, w banku i targowisku.
Lubelski Związek Lekarzy Rodzinnych - Pracodawców
ul. Zbigniewa Herberta 14
20-468 Lublin