Elżbieta Cichocka 26-05-2006, ostatnia aktualizacja 25-05-2006 22:10 Ośmioro lekarzy z różnych miast uwiecznionych na zdjęciach łączy jedno - pracują w szpitalach dziecięcych i uczestniczą w strajku. \"Fakt\" nie ma wątpliwości - to terroryści i biorą nasze dzieci na zakładników. Z terrorystami - wykrzykuje \"Fakt\" - trzeba postępować twardo.Nigdy nie czytam \"Faktu\", nie zatruje mi duszy ślepą nienawiścią. Ale czyta go codziennie kilkaset tysięcy ludzi. \"Fakt\" daje im gotową receptę - załatwić terrorystę. Kanalizuje gniew opinii publicznej przeciwko strajkującym lekarzom.Od kilku dni ten sam ton przyjął także \"Dziennik\", którego naczelny i kilku zastępców przyszło z \"Faktu\" wydawanego przez ten sam koncern Axel Springer. Ton obu gazet współgra doskonale z taktyką wiceministra Bolesława Piechy i posłów PiS wobec strajkujących. Jest to taktyka pogardy i insynuacji. Podejrzeń o \"inspirację\", jakby fakt zarabiania 9 zł za godzinę pracy nie był wystarczającą inspiracją do protestu.Przez 16 lat lekarze nie wywalczyli sobie godziwych zarobków. W większości akcji protestacyjnych starali się ograniczać do metod mało uciążliwych dla pacjentów. Były flagi, opaski, czarne stroje, głodówki, marsze i demonstracje. Ale im wyraźniej było widać, że samoograniczający się protest jest mało skuteczny, tym częściej padały hasła radykalnego załatwienia problemu. Od kilku miesięcy z przerażeniem słuchałam, jak desperacja środowiska narasta, jak przekonują jeden drugiego, że tylko metody \"górnicze\" mogą być skuteczne.Medycyna jest dziedziną specyficzną. Tu każdy strajk jest boleśnie odczuwany przez społeczeństwo, bo dotyka ludzi i tak już cierpiących. Strajk w szpitalach dziecięcych do tej pory był tabu, tak jak strajki na oddziałach onkologicznych. Teraz niepisana granica runęła, więc łatwo poszczuć opinię publiczną na \"sprawców wszelkiego zła\". Ale przecież skutki strajków są ograniczane przez ich organizatorów. Pacjenci potrzebujący pilnej pomocy są przyjmowani lub odsyłani do lekarzy rodzinnych.To, co teraz lekarzom obiecuje rząd, to grubo za mało wobec żądań wysuwanych od lat. Spełnienie tych żądań, wobec wieloletnich zaniedbań, nie jest możliwe szybko. Ale zamiast negocjacji, prób kompromisu, rozmów, teraz po raz pierwszy spotyka ich coś innego. Są opluwani i kamienowani.Elżbieta CichockaTekst pochodzi z portalu Gazeta.pl - www.gazeta.pl © Agora SA