Miło wiedzieć, że ma się przyjaciela…i w dodatku ministra! Wprawdzie tylko korespondencyjnego - bo łatwiej było nam spotkać się z premierem, niż z własnym ministrem - ale jak przyjaźń, to przyjaźń! A przyjaciele nie powinni się okłamywać. Nawet, gdy prawda jest bolesna.
My, lekarze specjaliści medycyny rodzinnej rozumiemy, że polityczna konieczność odwracania uwagi od fatalnej sytuacji w opiece zdrowotnej, zmusiła do propagandowej epistolografii. Poza wypisywaniem recept, też potrafimy składać zdania, więc odrzucając erystykę przyjmujemy konwencję słowa pisanego.
A więc, Przyjacielu Ministrze… Sprawa dotyczy projektu Ustawy z dnia 09.05.2013 o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych. Ustawy niebezpiecznej dla pacjentów i całego środowiska lekarskiego.
Wciąż nie potrafimy pojąć, dlaczego zamiast niezwłocznie rozpocząć i tak już spóźnione przygotowania do zastosowania się do dyrektywy 2005/36/WE i wspierać rozwój Podstawowej Opieki Zdrowotnej, postanowiłeś, Przyjacielu Ministrze, spowodować w niej chaos, którego katastrofalne skutki społeczeństwo odczuje w 2017 roku. Fakt, że do tego czasu będziemy mieli niejedne wybory nie usprawiedliwia populizmu, jakim jest rzekome poprawianie sytuacji w POZ przez wprowadzenie do niej internistów i pediatrów.
A przecież wystarczyłoby się spotkać z naszymi ekspertami, by wyjaśnili, że niezależne kontraktowanie świadczeń lekarza rodzinnego, pediatry, internisty, pielęgniarki i położnej bez wskazania koordynatora, jakim powinien być właśnie lekarz rodzinny, w świetle nowej ustawy wpłynie negatywnie na bezpieczeństwo i jakość opieki nad pacjentami. A przede wszystkim, iż doświadczenia innych państw wskazują, że im lepiej zorganizowany jest POZ oparty o lekarza rodzinnego, tym lepsze są wskaźniki zdrowia populacji - bo jakość całego systemu ochrony zdrowia zależy od stopnia rozwoju POZ bardziej, niż od wielkości ogólnych nakładów przeznaczonych na ochronę zdrowia.
Przyjacielu Ministrze
Medialny szum dotyczący kilku tragicznych przypadków, spowodowanych także sposobem zarządzania opieką zdrowotną, nie powinien stanowić podstawy do gwałtownych, mających „przykryć” tenże sposób, nieprzemyślanych oraz nie konsultowanych projektów i decyzji. Zwłaszcza takich, które mogą prowadzić także do skłócenia specjalistów medycyny rodzinnej ze specjalistami innych dziedzin, którym, na zasadzie „kiełbasy wyborczej”, próbuje się wmówić, że mają takie samo doświadczenie i wiedzę. A społeczeństwu, że poprawi to ich opiekę zdrowotną…
Tymczasem zrównanie z mocy ustawy kompetencji specjalisty medycyny rodzinnej z lekarzami bez ukończenia odpowiedniego programu szkolenia, oznacza pogorszenie jakości opieki w POZ i przyczyni się do zniechęcenia lub wręcz zaniechania podejmowania specjalizacji z medycyny rodzinnej przez młodych lekarzy. Nieprawdą bowiem jest, że lekarze pediatrzy i interniści nie mogli pracować w POZ - 30-40% lekarzy rodzinnych posiada drugą specjalizację z chorób wewnętrznych lub pediatrii.
Przyjacielu Ministrze
Medycyna rodzinna w swoim założeniu nie koncentruje się tylko na chorobie, ale uwzględnia aspekty psychospołeczne, kontekst rodzinny i jakość życia. Im szerszy zakres kompetencji lekarza rodzinnego tym większa efektywność całego systemu. Szerokie kompetencje lekarza rodzinnego wiążą się z lepszą opieką podstawową. Takich kompetencji nabywa właśnie lekarz rodzinny podczas specjalizacji. Doświadczenia amerykańskie i europejskie wskazują, że zmienność opieki realizowanej przez różnych lekarzy POZ (internista, pediatra, lekarz rodzinny) wpływa na wzrost liczby konsultacji specjalistycznych i hospitalizacji.
Dlatego zamiast doraźnie zasilać POZ dodatkowymi, różnymi specjalistami, należy niezwłocznie zacząć wspierać specjalizację medycyny rodzinnej. Niezwłocznie, bo gdy w 2017 roku skończy się okres dostosowawczy przepisów prawa polskiego do prawa unijnego i wielu doraźnie zatrudnionych w POZ lekarzy innych specjalności nie będzie spełniało wymaganych kryteriów, może dojść do katastrofy. Wtedy nielicznej i wciąż malejącej (choćby z przyczyn biologicznych), grupie lekarzy specjalistów medycyny rodzinnej zabraknie sił, by opiekować się swoimi pacjentami, a Ministerstwu Zdrowia pozostanie tylko spłodzenie kolejnej ustawy i podpisywanie kontraktów ze specjalistami medycyny niekonwencjonalnej.
Przyjacielu Ministrze
Pomyśl raz jeszcze, co to jest Podstawowa Opieka Zdrowotna… Podstawowa, to znaczy fundamentalna. Bo to od nas - lekarzy rodzinnych - zaczyna się ochrona zdrowia.
Z przyjacielskim pozdrowieniem
Jacek Krajewski – prezes Federacji Porozumienie Zielonogórskie w imieniu lekarzy specjalistów medycyny rodzinnej zrzeszonych w tej organizacji.
PS Przyjacielu Ministrze. Jeśli nie chcesz się z nami spotykać, to chociaż napisz kolejny list!
Lubelski Związek Lekarzy Rodzinnych - Pracodawców
ul. Zbigniewa Herberta 14
20-468 Lublin