Przed nami wielkie święto piłki nożnej, które dla wielu fanów oznacza miesiąc wyjęty z życiorysu. W czasie Mundialu nic nie jest ważniejsze od piłkarskich emocji, codzienne sprawy schodzą na dalszy plan, a rytm dnia wyznaczają godziny meczów i przerwy między nimi (zwykle wypełnione powtórkami najlepszych akcji i komentarzami ekspertów). To może być miesiąc, który dla naszego organizmu będzie naprawdę trudny.
Po pierwsze emocje. Nie da się ich uniknąć, bo przecież po to oglądamy zmagania na boisku, żeby je przeżywać.
- Emocje, zarówno pozytywne, jak i negatywne, to stres związany z wieloma reakcjami organizmu - tłumaczy Wojciech Pacholicki lekarz rodzinny Porozumienia Zielonogórskiego. - Wpływa przede wszystkim na układ sercowo-naczyniowy i hormonalny. Emocjonujący mecz podnosi ciśnienie, przyspiesza akcję serca i powoduje większe zużycie tlenu. Stres sprzyja również pękaniu blaszek miażdżycowych, co może powodować zawał serca. Oczywiście, nie oznacza to, że każdy zagorzały kibic jest narażony na tak groźne konsekwencje, ale bywa, że właśnie pod wpływem stresu ujawniają się problemy dotąd niezdiagnozowane. Odrobina dystansu jest wskazana zwłaszcza osobom z zaburzeniami ze strony układu krążenia, ale nie zaszkodzi i pozostałym. Nawet najbardziej spektakularna przegrana ulubionego zespołu nie oznacza końca świata. Żartobliwa przyśpiewka „Już za cztery lata Polska będzie mistrzem świata” poniekąd ma medyczne uzasadnienie, bo oznacza, że nie warto za bardzo się przejmować.
Po drugie dieta. O tym, co stanowi podstawę menu kibica, możemy się przekonać obserwując regały w marketach. Wizerunki piłki, piłkarzy, obrazki stadionów, itp. znajdziemy na opakowaniach określonych produktów. Bynajmniej nie ma ich na chlebie pełnoziarnistym, kaszy jaglanej czy zielonych warzywach. Producenci wiedzą, co robią. Dla przeciętnego kibica zdrowa żywność staje się jak przezroczysta, on jej nie dostrzega. Skoro ma swoje święto, czyli Mistrzostwa Świata, to uważa, że może sobie pozwolić na co tylko ma ochotę. Najlepiej chipsy, orzeszki, pizzę i nieodłączny atrybut kibica, czyli piwo.
- Wszystko to produkty o wysokim indeksie glikemicznym. Do tego dochodzi ogromna ilość kalorii i nadmiar soli - przestrzega lekarz. - Taki zestaw gwarantuje przede wszystkim nadwagę, zagrożenie chorobami układu krążenia, układu pokarmowego i cukrzycą typu 2. Szczególnie groźny jest długi czas narażenia na taką dietę. Mundial trwa przecież miesiąc. Zapewne trudno będzie zaserwować kibicowi podczas meczu marchewkę czy sałatę do podgryzania, jednak warto spróbować podsunąć mu coś zdrowszego, może w emocjach nie zauważy.
Po trzecie brak ruchu.
- Z punktu widzenia kibica powiedzenie „sport to zdrowie” brzmi jak ponury żart – mówi Wojciech Pacholicki. - Piłkarskie mistrzostwa to całe godziny spędzone na kanapie lub przy stoliku w klubie. Aktywność, ograniczająca się do sięgania po szklankę piwa lub podskoki podczas goli, to stanowczo za mało. Większość meczów odbywa się popołudniami i wieczorami, co dodatkowo utrudnia zażywanie ruchu, zwłaszcza osobom pracującym. Warto jednak zmusić się chociaż do spaceru lub malej przebieżki przed lub po transmisji. Po miesiącu bezruchu trudno będzie potem wrócić do formy.
Aktywność fizyczna, prawidłowa dieta i unikanie stresu - to wszystko jest podstawą tzw. zdrowego trybu życia. Mundial jest zagrożeniem dla każdego z tych czynników.
- Cieszmy się piłką rozsądnie - apelują lekarze rodzinni.
Lubelski Związek Lekarzy Rodzinnych - Pracodawców
ul. Zbigniewa Herberta 14
20-468 Lublin