Szpitale nie chcą wykonywać badań przedoperacyjnych, bo to przynosi oszczędności. Zdaniem NFZ to niezgodne z prawem.
Wykonanie niezbędnych badań przed operacją to obowiązek szpitala. Tyle teoria.
W praktyce, dla oszczędności, czekający na zabiegi pacjenci są coraz częściej odsyłani do przychodni. Sęk w tym, że ośrodki zdrowia też nie spieszą się do finansowania nie swoich zadań, a więc z powrotem kierują chorych do szpitala. Pacjenci są zdesperowani, dochodzi nawet do awantur.
- Wcale im się nie dziwię. Też miałbym dość takiego ping-ponga - zauważa Tomasz Filarski, rzecznik praw pacjenta przy małopolskim oddziale Narodowego Funduszu Zdrowia.
Urzędnicy z działu skarg i wniosków NFZ dostają liczne zażalenia od pacjentów, którzy krążą między placówkami medycznymi. Sygnały o łamaniu praw chorego dotyczą różnych krakowskich lecznic, m.in. Szpitala Uniwersyteckiego czy Centrum Onkologii.
Przykładów nie brakuje. Do Zygmunta Massalskiego, lekarza z „Przychodni Salwatorskiej", zgłosiła się pacjentka, żądając wykonania całej listy badań zleconych w poradni ginekologicznej Szpitala Uniwersyteckiego.
- Okupowała mój gabinet przez godzinę. Zrobiła karczemną awanturę. Przez 30 lat pracy nie miałem takiej afery. Powiedziała, że nie wyjdzie, zanim nie zlecę wykonania tych badań. Nie chciała nawet słuchać moich tłumaczeń. Musiałem wezwać ochronę i policję - opowiada wzburzony lekarz.
Za zaistniałą sytuację obwinia głównie Szpital Uniwersytecki.
- Najbardziej mnie oburzyło, jak w perfidny sposób dezinformowano tam pacjentkę. Usłyszała, że zostanie szybciej zoperowana, jeśli wykona te badania poza szpitalem. To nieprawda, bo zgodnie z rozporządzeniem ministra zdrowia, wykonanie badań do planowych zabiegów operacyjnych to obowiązek szpitala, a nie przychodni. A szpitale zwyczajnie szukają w ten sposób oszczędności - komentuje Massalski.
Potwierdza to Tomasz Filarski: ministerialne rozporządzenie z 6 maja 2008 nie pozostawia wątpliwości, że czekający na operację pacjenci powinni być badani w szpitalach.
Andrzej Fugiel, szef poradni ginekologicznej w Szpitalu Uniwersyteckim, potwierdza, że pacjentki faktycznie otrzymują listę zalecanych badań przed planowanym zabiegiem. Zwyczaj ten został wprowadzony latem br. za zgodą szefa kliniki. Fugiel tłumaczy, że w ostateczności badania zostaną wykonane w szpitalu. Ostrzega jednak kobiety, że to przedłuży czas oczekiwania na operację. Dlaczego?
- Wykonujemy badania przed zabiegowe dopiero po przyjęciu na oddział. To może trwać nawet kilka dni - wyjaśnia Andrzej Fugiel. - Pacjentka będzie musiała leżeć na oddziale dłużej. Kilka miesięcy temu jedna z chorych o to miała żal do nas. Skarżyła się, że nie poinformowaliśmy jej, iż badania może wykonać we własnym zakresie, a nie czekać na te szpitalne - dodaje.
NFZ mówi jednak kategoryczne „nie"podobnym praktykom. Jolanta Pulchna, rzeczniczka małopolskiego NFZ, zaznacza, że to zwykły szantaż. - Już wyjaśniamy tę sprawę - mówi Pulchna.
Reakcję na zażalenia pacjentów zapowiada także Anna Niedźwiedzka, rzeczniczka Szpitala Uniwersyteckiego.
- Gdy dociera do nas skarga, od razu przypominamy lekarzom o obowiązującej procedurze - podkreśla.
Źródło: Polska Gazeta Krakowska