W NFZ nie ma kryzysu, są za to duże podwyżki
Lubelski Narodowy Fundusz Zdrowia, który nie chce zapłacić za wykonane zabiegi, znalazł pieniądze dla siebie. Pracownicy NFZ na Lubelszczyźnie w ciągu roku dostali podwyżki znacznie wyższe, niż ich koledzy po fachu w bogatszych regionach Polski. Nawet po kilkaset złotych
O tym, ile pieniędzy idzie co roku na wynagrodzenia, decydują prezes NFZ w porozumieniu z ministrem zdrowia. Ale to szefowie lokalnych oddziałów Funduszu dzielą kasę i mają największy wpływ na wysokość podwyżek.
Skalę wzrostów wynagrodzeń można znaleźć w informacji prezesa NFZ z działalności funduszu. Dzięki temu dowiadujemy się, że od ubiegłego roku pensje pracowników lubelskiego oddziału funduszu wzrosły o kilkanaście procent.
- To musi być jakaś pomyłka, dane wyrwane z kontekstu - dziwił Karol Stpiczyński inicjator protestów w sprawie dzielenie pieniędzy na zdrowie. Zmienił zdanie, gdy zadzwonił do lubelskiego NFZ, gdzie potwierdzono nasze informacje. - Fundusz ma się dobrze, ale szpitale popadają w ruinę finansową. Pacjenci są odsyłani z kwitkiem, tylko patrzeć jak zabraknie na pensje dla pracowników.
Z dokumentów NFZ jasno wynika, że przez rok pensje urzędników lubelskiego oddziału funduszu wzrosły o 15,2 procent. Wyprzedzają ich tylko koledzy z Podkarpacia (prawie 17,5 proc. podwyżki), województwa opolskiego i świętokrzyskiego.
Daleko w tyle lubelscy urzędnicy zostawili pracowników NFZ w zachodniopomorskim (1,77 procenta) czy w biednym woj. warmińsko-mazurskim (niecałe dwa procent podwyżki). Nawet na zamożnym Mazowszu i Wielkopolsce podwyżki były o kilka procent niższe.
Nie wiadomo, jak podwyżka została podzielona. Czy było tak, że np. naczelnik wydziału NFZ dostał 25 procent więcej, a pracownik niskiego szczebla tylko pięć? To zależy od dyrektora oddziału.
Obecnie średnie wynagrodzenie w lubelskim NFZ to 3,4 tys. zł brutto. Do średniej liczą się pensje kierowników i dyrekcji (do 10 tys. zł).
O podwyżki zapytaliśmy dyrektora lubelskiego NFZ Tomasza Pękalskiego, który odesłał nas do swojego rzecznika prasowego. Rzecznik Karol Ługowski tłumaczy, że centrala funduszu jeszcze w lipcu 2008 roku dała 10 procent więcej na wynagrodzenia dla każdego zatrudnionego w całym NFZ. Ponadto ekstrakasa na Lubelszczyźnie znalazła się m. in. dzięki funduszom zaoszczędzonym na wakatach, nie obsadzonych przez lekarzy.
Jakim cudem 10 procentowa podwyżka dla "wszystkich" wywindowała wynagrodzenia w Lublinie o ponad 15 procent, a w Szczecinie tylko o niecałe dwa? Rzecznik Ługowski nie był w stanie tego wytłumaczyć.
- Decyzja lubelskiego NFZ budzi zdziwienie, zwłaszcza w kontekście niezapłaconych nadwykonań - mówi Dariusz Hankiewicz, przewodniczący konwentu szpitali powiatowych województwa lubelskiego. Dług NFZ wobec szpitali na Lubelszczyźnie wynosi ponad 220 milionów złotych i stale rośnie. Do tej pory dyrektor NFZ tłumaczył, że nie ma go z czego zapłacić. - Ciekawe jak się wytłumaczy teraz.
Poseł SLD z województwa świętokrzyskiego Sławomir Kopyciński jest bardzo kategoryczny: - Wygląda to tak, że im gorzej zarządzany oddział, tym większe wynagrodzenia. Muszę na to zwrócić uwagę prezesowi NFZ Jackowi Paszkiewiczowi. Pensje urzędników nie mogą być ważniejsze niż zdrowie pacjentów, dla których brakuje pieniędzy na leczenie.
Dyrektor Pękalski jest członkiem Platformy Obywatelskiej. Posadę szefa funduszu objął w wyniku konkursu jesienią 2008 roku. Po podwyżce zarabia ok. 8 tys. zł na rękę.
Posłanka Joanna Mucha (PO), która zasiada w sejmowej komisji zdrowia tłumaczy, że podwyżki ustalono jeszcze w ub. roku, przed kryzysem. - W polskiej służbie zdrowia na wydatki administracyjne idzie tylko 1 procent. W innych krajach to 15 procent, a przecież od urzędników NFZ wymagamy skutecznego nadzoru nad wydawanymi pieniędzmi - próbuje usprawiedliwiać lubelski Fundusz Joanna Mucha.
Dla szpitali pieniędzy nie ma
"Gazeta" wielokrotnie informowała, że NFZ nie płaci lubelskim szpitalom za tzw. nadwykonania (czyli za świadczenia, które szpitale wykonują poza kontraktami z NFZ). Wśród nich jest m.in.: z Samodzielny Publiczny Szpital im. Jana Bożego w Lublinie, Szpital Kliniczny nr 4 przy ul. Jaczewskiego i Szpital Specjalistyczny przy al. Kraśnickiej. Podobnie jest w regionie, gdzie NFZ nie uregulował należności wobec szpitali m.in. w Radzyniu Podlaskim, Lubartowie, Bełżycach i Puławach.
Dyrektorzy większości placówek dali NFZ czas do 18 września. Po tym terminie - jeśli nie wywiąże się ze zobowiązań - zapowiadają skierowanie zbiorczego pozwu do sądu.
Lubelski Związek Lekarzy Rodzinnych - Pracodawców
ul. Zbigniewa Herberta 14
20-468 Lublin