Ministerstwo zdrowia chce znieść przymus przynależności lekarzy do izb lekarskich- Dzisiaj każdy lekarz, który chce działać w zawodzie musi należeć do izby. To chore - tłumaczy rzecznik ministerstwa zdrowia Paweł Trzciński.- Chcemy zmienić tylko jedną rzecz - żeby przynależność do izby była dobrowolna. Jeżeli uważamy, że izba reprezentuje nasz interes i chcemy do niej należeć, to wszystko w porządku. Ale nie ma przymusu przynależności do niej. To już przerabialiśmy w PZPR - dodaje Trzciński. Zmiany nie podobają się władzom Naczelnej Izby Lekarskiej. Jej wiceprezes Andrzej Włodarczyk (jednocześnie szef Warszawskiej Okręgowej Izby Lekarskiej) twierdzi, że przynależność do izb musi być obowiązkowa, bo tylko one weryfikują jakość świadczonych przez medyków usług. One też stają w obronie lekarzy i płacą składki na ich ubezpieczenie od odpowiedzialności cywilnej. - Nie potrafię sobie wyobrazić, że tylko część lekarzy - ta która należy do izby - podlega nadzorowi. A co z resztą? - pyta Włodarczyk.Pomysły ministerstwa zdrowia są kontrowersyjne. Krzysztof Bukiel, szef Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy twierdzi, że samorząd lekarski nie jest potrzebny. Zaznacza jednak, że to jego prywatne zdanie, a nie opinia związku. - Być może dobrowolna przynależność wyszłaby izbom na dobre. Prawdopodobnie bardziej dbałyby o interesy swoich członków -mówi Bukiel. Z kolei Ewa Kopacz, przewodnicząca sejmowej komisji zdrowia, także lekarka, nie widzi sensu tych propozycji. - Jeśli dzisiaj pan Minister uważa, że najważniejszą rzeczą jest walka z korporacją medyczną, to życzę powodzenia. Warto by było, żeby uwzględnił głos samego środowiska, bo chyba już nie czuje się jego częścią - zaznacza Ewa Kopacz.- Trzeba pamiętać, że izby to nie tylko obrona interesów i weryfikowanie umiejętności lekarzy, to także duże pieniądze - Andrzej Włodarczyk. - Każdy lekarz płaci miesięcznie 30 złotych składki. Jeśli pomnożymy to przez 12 miesięcy i około 120 tysięcy członków, to uzyskamy roczną sumę prawie 45 milionów złotych. Na co te pieniądze są przeznaczane? Otóż na pomoc dla ubogich lekarzy czy sierot po nich, na pomoc dla tych którzy nie mają na leki, na opłacanie składki OC (o czym wielu lekarzy nie wiedziało), a także na prowadzenie rejestru sądu rzecznika odpowiedzialności zawodowej, co powinno być finansowane z budżetu - wylicza Włodarczyk.Do obrony swoich tez zarówno Paweł Trzciński rzecznik ministerstwa zdrowia, jak i Andrzej Włodarczyk wiceprezes NIL używają tego samego argumentu: \"Tak jest w Europie\". Tyle że pierwszy twierdzi, że panuje tam dowolność, drugi, że jest przymus.Klaudiusz Slezak, Radio TOK FOMTekst pochodzi z portalu Gazeta.pl - www.gazeta.pl © Agora SA