Jak wygląda opieka nad osobą zakażoną koronawirusem w podstawowej opiece zdrowotnej? O swoich doświadczeniach opowiedziała nam pani Izabela, nauczycielka z Lubelskiego, pacjentka Małgorzaty Stokowskiej-Wojdy, lekarki rodzinnej z Porozumienia Zielonogórskiego. Pacjentka niedawno zakończyła leczenie w izolacji domowej. Przyznaje, że bardzo bała się zakażenia, ponieważ nie jest osobą młodą, a ponadto od lat cierpi na przewlekłą chorobę i jest w grupie ryzyka ciężkiego przebiegu COVID-19.
- Wcześniej już „przećwiczyłam” system teleporad, ponieważ z powodu pandemii po operacji bałam się jeździć do leczącego mnie specjalisty do innej miejscowości - opowiada pani Izabela. - Skontaktowałam się ze swoją lekarką rodzinną i to ona mnie dalej prowadziła. We wrześniu wróciłam do szkoły, mając świadomość, że jest to ryzykowne i wcześniej czy później się zarażę.
Nie trzeba było długo czekać. Wkrótce zachorował jeden z nauczycieli. Pani Izabela prowadziła lekcje w tej samej klasie, dotykała tej samej klawiatury komputera. Kiedy poczuła się źle, nie miała wątpliwości, że to koronawirus. Strach był ogromny. Najbardziej się obawiała, że jej organizm, osłabiony chorobą i poważnym zabiegiem nie poradzi sobie z infekcją.
- Prawie w panice zadzwoniłam do przychodni, by umówić się na teleporadę - wspomina pacjentka. - Pani doktor szybko do mnie oddzwoniła. To była dłuższa rozmowa, nie tylko typowy wywiad lekarski. Muszę przyznać, że bardzo mnie to uspokoiło. Dostałam skierowanie na test, pojechałam na wymaz. Jeszcze tego samego dnia miałam telefon z przychodni. Niestety, wynik był dodatni, tak jak się spodziewałam. Czułam się źle, ale nie miałam wysokiej gorączki i nie było potrzeby hospitalizacji. Pozostałam w izolacji domowej pod nadzorem swojej lekarki. Telefonowano do mnie z przychodni codziennie, co w tym okresie miało dla mnie ogromne znaczenie. Czułam, że nie jestem sama i że w razie czego mogę liczyć na pomoc. Dawało mi to psychiczne wsparcie, a to ważne nie mniej niż opieka medyczna. Choroba nie miała na szczęście ciężkiego przebiegu. Podwyższona temperatura, zmieniony smak i dotkliwy ból pleców - to były główne objawy infekcji. Po kilku dniach gorączka spadła poniżej 36 st.C i pojawiło się osłabienie. Wkrótce i te dolegliwości minęły. Po 14 dniach izolacja została zakończona, a pani Izabela wróciła do pracy tym razem jednak już w formie zdalnej, wprowadzonej obowiązkowo w czasie jej choroby.
Lubelski Związek Lekarzy Rodzinnych - Pracodawców
ul. Zbigniewa Herberta 14
20-468 Lublin