Grożąc lekarzom premier chce zatuszować bubel prawny stworzony przez byłą minister zdrowia Ewę Kopacz.
- Groźby premiera, który pracuje nad konsekwencjami, jakie chce wyciągnąć wobec lekarzy biorących udział w "proteście pieczątkowym" przyjmuję z goryczą – mówi Prezes Federacji Porozumienie Zielonogórskie Jacek Krajewski. – Wczoraj skierowałem list otwarty do Donalda Tuska w sprawie niemożności zrealizowania przepisów nakładających odpowiedzialność finansową na lekarzy, przepisujących leki refundowane pacjentom, którym takie, w danym momencie, nie przysługują. Ale, jak widać, premier nie zapoznał się z nim. Od roku nie reaguje również na nasze zaproszenia do wspólnego spotkania i pochylenia się nad niedopracowanymi przepisami nie tylko ustawy refundacyjnej. A przecież obiecał nam to w grudniu 2010 roku – dodaje Krajewski.
Lekarze i pracodawcy z FPZ uważają, że autoreklama ministra Arłukowicza, podkreślającego swoje heroiczne boje z koncernami farmaceutycznymi i szermującego obniżkami cen leków, ma służyć zatuszowaniu nieudolności twórców ustawy, której realizacja od dawna budzi wątpliwości. Obawiają się również, że mają partycypować w "szczodrości" ministra, gdyż nie mogąc sprawdzić uprawnień pacjentów do refundacji - będą karani finansowo. Przy czym rządzący będą mogli przeprowadzać kontrole także po latach i w ten sposób "pacyfikować" tych, którzy, na przykład, będą protestować, gdy znów powstaną kolejne buble prawne.
- Nie pierwsza to ekipa rządząca i nie pierwsza partia, która usiłuje grozić lekarzom, gdy odmawiają oni realizowania bzdurnych i godzących w dobro pacjenta przepisów – mówi wiceprezes FPZ Krzysztof Radkiewicz. – Panie premierze, po co zastanawiać się nad konsekwencjami? Może skorzystać z rady Ludwika Dorna i powołać wszystkich nieposłusznych medyków "w kamasze"… Tylko co dalej?
Bo pacjenci nie mogą czekać.
Lubelski Związek Lekarzy Rodzinnych - Pracodawców
ul. Zbigniewa Herberta 14
20-468 Lublin