Do przychodni podstawowej opieki zdrowotnej wciąż zwracają się rodzice z żądaniem wydawania różnego rodzaju zaświadczeń rzekomo koniecznych w żłobku. Informowaliśmy już o tym, że nie ma podstaw prawnych, by placówki te domagały się zaświadczeń o braku przeciwwskazań zdrowotnych przed przyjęciem dziecka, a także po powrocie z choroby. Okazuje się, że to tylko część problemu.
- Czasem żądania ze strony placówek są naprawdę kuriozalne - mówi lekarka Porozumienia Zielonogórskiego Małgorzata Stokowska-Wojda. - Przychodzą do nas rodzice np. po zaświadczenie o tym, że dziecko zostało odrobaczone. W jednej z przychodni matka chciała dostać lekarskie zaświadczenie o tym, że dziecko może kucać. Coraz częstsze są także żądania przeprowadzania dziecku dodatkowych badań (np. kału), podczas gdy nie ma ku temu wskazań medycznych. Spotykamy się z naprawdę dziwnymi prośbami, a rodzice zawsze w takiej sytuacji powołują się na wymagania placówek.
Część z nich to nie żłobki prowadzone przez samorządy, ale prywatne placówki (typu „kluby malucha”), które w sposób dowolny i nieoparty na przepisach formułują zapisy swojego statutu. Jednak eksperci Porozumienia Zielonogórskiego podkreślają: żadna placówka nie ma prawa samodzielnie określać zakresu koniecznych badań, jeśli przepisy o tym nie mówią. Statut placówki, jako dokument wewnętrzny, nie może też wykraczać poza zapisy obowiązujących aktów prawnych, także tych, na których opiera się praca lekarza.
Zapewne osobom prowadzącym żłobki chodzi o to, by maksymalnie zabezpieczyć się przed obecnością chorych dzieci w swoich placówkach.
- Jest to jednak postawienie sprawy na głowie - uważa Małgorzata Stokowska-Wojda. - Odpowiedzialność za dzieci ponoszą ich rodzice, nie można przerzucać ich na lekarzy.
Lubelski Związek Lekarzy Rodzinnych - Pracodawców
ul. Zbigniewa Herberta 14
20-468 Lublin