Działkowe hobby co roku zbiera swoje żniwo – lekarze rodzinni odnotowują w swoich gabinetach wizyty pierwszych ofiar uprawiania grządek przez niewprawnych działkowiczów już od wczesnej wiosny. A najwięcej z nich przypada na czas po długich weekendach, tradycyjnie spędzanych w ogródkach.
Kopanie, sianie czy plewienie niewielkiego skrawka ziemi wydaje się niewinnym zajęciem, typową przyjemnością emerytów-mieszczuchów. Zwykle patrzy się na to z przymrużeniem oka, a czasem nawet z lekkim lekceważeniem. Tymczasem to masowe w Polsce hobby niesie także zagrożenia dla zdrowia.
- Bolące kręgosłupy i naciągnięte mięśnie, to najczęstsze problemy, z jakimi zgłaszają się do nas działkowcy – mówi lekarz rodzinny i ekspert Porozumienia Zielonogórskiego Joanna Zabielska-Cieciuch. - Paradoksalnie, zwykle to nie są starsze osoby, bo one na ogół uprawiają ogródki systematycznie, dozując sobie regularnie wysiłek fizyczny. Skutki braku rozwagi najbardziej odczuwają „niedzielni” działkowcy, którzy w krótkim czasie chcą nadrobić ogrodnicze zaległości i rzucają się na grządki bez przygotowania organizmu do intensywnego wysiłku.
Podczas pracy w ogródku, podobnie jak przy każdej ostrej gimnastyce, może dojść do przeciążeń i kontuzji, zwłaszcza gdy jest to pierwsza po zimowym bezruchu aktywność fizyczna. Coś, co miało być relaksem i przyjemnością, staje się źródłem bólu, trwającego nieraz wiele dni. Nie zawsze też w takich sytuacjach pomaga leczenie domowymi sposobami – czasem bez wizyty u lekarza się nie obejdzie.
- Przestrzegam przy tym przed stosowaniem preparatów kupowanych na targowiskach czy w sklepach spożywczych – dodaje Joanna Zabielska-Cieciuch. – Jeśli już ktoś chce sam się „leczyć”, lepiej niech kupi maść w aptece. Nie należy też na własną rękę zażywać leków przeciwzapalnych (nawet tych dostępnych bez recepty), bo nie w każdym przypadku są one wskazane, a w niektórych urazach wręcz szkodzą.
Z perspektywy praktyki lekarza rodzinnego maj to także okres infekcji, których źródłem są prace w ogródku. Spocony działkowicz odpoczywa w cieniu, popijając zimną wodę – i infekcja gotowa. Jak działka, to grillowanie – to także polska tradycja. Lekarz rodzinny zaleca jednak przy tym miłym zajęciu większą dbałość o wątrobę, a także nie narażanie się na działanie toksycznych substancji.
- Nie trzeba grillować tylko mięs, w czym jesteśmy mistrzami świata, na grill świetnie nadają się także warzywa, jak choćby cukinia, papryka czy pieczarki – radzi lekarz rodzinny. - Nie umieszczajmy żywności bezpośrednio na ruszcie, zawsze używajmy tacek. Ponadto należy unikać węgla z drzew iglastych i wybierać ten z drzew liściastych, ze względu na mniejszą ilość toksycznych substancji, wydzielających się podczas spalania. Z tego samego powodu nie powinno się też stosować sztucznych rozpałek.
Lubelski Związek Lekarzy Rodzinnych - Pracodawców
ul. Zbigniewa Herberta 14
20-468 Lublin