Organy ścigania mogą wkrótce wiedzieć wszystko o nas wszystkich - komu wyznaliśmy miłość SMS-em, kogo obgadaliśmy w e-mailu. Uchwalana właśnie ustawa zagraża prywatności obywateliKoniec z prywatnymi rozmowami przez telefon, osobistymi SMS-ami i e-mailami! Teraz musisz uważać, do kogo dzwonisz i co piszesz. Już w październiku może wejść w życie nowe prawo telekomunikacyjne, które zapewni organom ścigania dogłębną kontrolę nad naszym życiem osobistym. Dziś nad poselskim projektem nowelizacji będą debatować posłowie, a najpóźniej w piątek - wszystko na to wskazuje - głosami koalicji zostanie on uchwalony. Co to dla nas oznacza?Operatorzy komórkowi i internetowi przez pięć lat będą musieli przechowywać:* treść wszystkich naszych SMS-ów i MMS-ów;* wykaz wszystkich naszych połączeń komórkowych (również tych niezrealizowanych);* treść naszych e-maili i dane ich adresatów;* adresy stron, które odwiedzaliśmy w internecie.Organy ścigania, sądy i prokuratury zyskają więc bardzo głęboki wgląd w nasze życie. Operatorzy będą musieli przekazywać te dane na każde żądanie policjanta, który prowadzi w jakiejś sprawie śledztwo (w porozumieniu z jego przełożonym, tj. komendantem głównym lub wojewódzkim policji). Co więcej, policjant może żądać informacji o każdym człowieku, który - jego zdaniem - może być w jakikolwiek sposób zamieszany w jakieś przestępstwo, np. jako świadek. Obywatel nie musi mieć nawet statusu oficjalnego podejrzanego. Obecnie organa ścigania mogą żądać od operatorów najwyżej billingów telefonicznych.Tak restrykcyjnych przepisów nie ma jeszcze w żadnym kraju europejskim. Tylko w USA jest gorzej - bez wiedzy obywateli można np. podsłuchiwać rozmowy telefoniczne. Od przyszłego roku podobne przepisy, jak w Polsce, mają wejść w pozostałych krajach UE, ale tam okres archiwizowania danych będzie znacznie krótszy - od sześciu miesięcy do dwóch lat. - Nasze organa ścigania działają wolniej - wyjaśnia Antoni Mężydło z PiS, jeden z autorów nowelizacji.Czemu ma służyć tak głęboki wgląd w nasze życie? - To dla naszego bezpieczeństwa. Żeby ułatwić walkę z przestępczością, korupcją i terroryzmem. Z roku na rok rośnie liczba spraw, w których dowodem są SMS-y - argumentuje poseł Mężydło.- To zagrożenie prywatności - alarmuje dr Marek Szopski, socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego. - W końcu okaże się, że taka codzienna czynność, jak rozmowa telefoniczna, może zostać wykorzystana przeciwko nam samym. Prof. Wojciech Sokolewicz, konstytucjonalista z PAN, mówi: - Nie jesteśmy przecież krajem narażonym na ataki terrorystów, a przestępczość nie jest tak duża, by wprowadzać takie ograniczenia. Nie ma takiej konieczności.Opozycja też nie ma wątpliwości. - To zły projekt i krok w stronę państwa policyjnego - niepokoi się Waldemar Pawlak, przewodniczący PSL. - Lepiej poprawić skuteczność działania sądów, zamiast wprowadzać tak daleko posuniętą inwigilację obywateli - wtóruje mu Tadeusz Jarmuziewicz, poseł PO.Operatorzy telefoniczni i internetowi już się głowią, jak przechować tak olbrzymią liczbę danych. - Twórcy tego prawa nie mają pojęcia o możliwościach technicznych. Archiwizowanie takiej ilości danych jest niemożliwe - mówi Andrzej Piotrowski, ekspert nowych technologii z Centrum im. Adama Smitha.Łukasz Antkiewicz 2006-09-06Tekst pochodzi z portalu Gazeta.pl - www.gazeta.pl © Agora SA