Piotr Woźniak, Zbigniew Religa i Wojciech Jasiński - tych ministrów najchętniej pozbyłby się z rządu Andrzej Lepper. Ich losy będą ważyć się do chwili wygłoszenia przez Jarosława Kaczyńskiego expose - dowiedziało się \"Życie Warszawy\".Zmiana terminu wystąpienia wynika z okoliczności zupełnie pozapolitycznych. Zarówno ja, jak i Andrzej Lepper wiemy, jakich, ale nie ma sensu tego podawać, bo są to, jak już mówiłem, powody pozapolityczne - oświadczył dwa dni temu Jarosław Kaczyński po spotkaniu z liderem Samooborny. Z kolei Lepper powiedział, że \"wystarczy mu rozmowa i spojrzenie prezesowi w oczy\".Z informacji gazety wynika, że prawda jest zupełnie inna. Przewodniczący ma za złe Kaczyńskiemu, że ten ogłosił skład rządu bez konsultacji z nim - twierdzi informator \"ŻW\" z Samoobrony. Irytacja Leppera jest tym większa, że ma on poważne zastrzeżenia do pracy trzech ministrów: Piotra Woźniaka (gospodarka), Zbigniewa Religi (zdrowie) i Wojciecha Jasińskiego (skarb).Według rozmówcy gazety, właśnie z tego powodu Kaczyński przełożył swoje expose. W ciągu tego dodatkowego tygodnia Samoobrona będzie chciała ostatecznie zamknąć dyskusję na temat obsady stanowisk rządowych.Lepper najbardziej uwziął się na Woźniaka. Nie chodzi mu nawet o wciśnięcie zamiast niego kogoś z Samoobrony. On po prostu chce jego dymisji - tłumaczy jeden ze współpracowników ministra rolnictwa. O tym, że sytuacja na linii Kaczyński - Lepper jest napięta, świadczą sygnały, sugerujące, że szef Samoobrony może nie pojawić się na piątkowym zaprzysiężeniu rządu.Nie należy się jednak spodziewać, by Kaczyński ugiął się pod żądaniami Leppera. Nie ma powodu do dymisji ministra Woźniaka. To świetny menedżer z doświadczeniem w PGNiG. Z całą odpowiedzialnością mogę potwierdzić jego kompetencje - mówi szef Sejmowej Komisji Gospodarki Maks Kraczkowski (PiS).Samoobrona natomiast nie ma nic przeciwko powołaniu Antoniego Macierewicza na pełnomocnika rządu ds. organizacji służb specjalnych, które powstaną po likwidacji WSI. To jest wybór Jarosława Kaczyńskiego. Samoobrona nie ma powodu go kontestować - uważa Janusz Maksymiuk. (PAP)